Pozytywnie zaskakakujaca. Najlepszego jedzenia spodziewalismy sie w Turcji i Syrii. Tymczasem Syria zdecydowanie rozczarowala i falafele bardziej smakowaly nam w Izraelu. Turcja nieco lepiej, ale tez bez milych niespodzianek i najlepszym podsumowaniem bedzie fakt, ze najsmaczniejsze tureckie kebaby jedlismy w Berlinie, Hamburgu czy Kolonii (wyjatkiem jest Cag Kebab - dobry na piatke, to bylo radosne odkrycie). Gruzja miala byc jedynie ciekawostka a stala sie gwozdziem programu. Katchapuri i Hinkali to najlepsze rzeczy jakie jedlismy podczas tej wyprawy. Pierwsze to placek w ksztalcie lodki z duza iloscia slonawego sera i jajkiem sadzonym na najwyzszym pokladzie. Drugie to duze pierogi wypelnione doprawionym rosolem i np. grzybami, miesem, serem itd. Palce lizac! Do tego ceny w Gruzji bardzo zachecaja do odwiedzania restauracji. Takie Katchapuri po ktorym nic juz wiecej nie dacie rady zjesc kosztuje 6-7 zl. a porcja pierozkow zapewniajacych maksymalne wypchanie zoladka to 5 zl. Poza tym nikt nie probuje cie naciagnac przy placeniu rachunku co jest norma w Turcji (max bezczelni potrafia byc) i Syrii (mniej dotkliwe, bo taniej). Te obyczaje handlarzy wkurzaly nas dosc mocno, zwlaszcza, ze ludzie czesto sympatyczni a jak przyjdzie do kasy to kreca ile wlezie. W Gruzji juz zupelny luz i nie trzeba zerkac czy przypadkiem nie placimy wg kosmicznego cennika. A ludzie tez fajni, nawet bardzo:)
Jedzenia nie fotografowalem. Zamiast tego wieczorne ujecie tanczacej fontanny (do muzyki sie rusza) i najlepszej knajpki od Hinkali.
wtorek, 13 października 2009
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
boze Wy cały czas przed siebie :)
OdpowiedzUsuńcały czas w rewelacyjnych nastrojach a ja tu sie spodziewałem jakiegos kryzysu - nie wiem zmęczenia materiału - oczywiście nie życze ale ... stawiam sie na waszym miejscu - ja juz bym wysiadł :) heheh pozdrawiam nadal kciuki trzymając :)
Witamy,
OdpowiedzUsuńblisko coraz bliżej domu, a u nas w Polsce zatakowała na południu zima,
czekamy na Was i życzymy jescze wielu atrakcji w drodze i dalej wielu doznań smakowych,
a jak już przyjedziecie do domum, to zapraszamy do nas na tradycyjne polskie jedzienie, np taka kaszaneczka na grilu albo karkóweczka,
u nas ok, Paweł chorował, dzisiaj poszedł do przedszkola, a ja dalej sobie odpoczywam:)
papa, oby zima Was nie spotkała po drodze
Przed siebie dalej a jak!:) Jeszcze z tydzien; moze dwa i zawitamy do Gdanska chociaz trzeba przyznac< ze do zimowych klimatow nam niespieszno:-)
OdpowiedzUsuńDrogi Piotrze z zaproszenia na kaszaneczke na pewno skorzystamy, tym bardziej, ze wkrotce i ja przechodze na faze stacjonarnego wypoczynku:-)