Liczylem na rowninki i sie przeliczylem, bo chwile po poprzednim poscie zaczely sie porzadne gory. Nie tam jakies pagory, ale solidne szczyty wyzsze niz wszystko co do tej pory widzielismy. Odpoczynku dla sprzetu nie ma, ale za to widoki pierwszorzedne. Swoja droga jezdnie sa sprytnie poprowadzone dolinami i dzieki temu podjazdy nie sa az takie straszne jakby byc mogly. Fotka zalaczona nie oddaje wypasu krajobrazowego z jakim tu mamy do czynienia, ale nie za duzo bylo wygodnych miejsc do zatrzymania i strzelilem pierwszy widoczek z brzegu. Nawet motel w jakim nocujemy jest polozony efektownie niczym ekskluzywny hotel (po prawdzie w srodku az tak ladnie nie jest jak na zewnatrz, ale warunki przyzwoite a tanio). Jutro juz Bukareszt i jesli nie bedzie zniechecajacy na pierwszy rzut oka, krotki przystanek na szwedanko po miescie.
Stan licznikow:
Magda: 2316
Darek: 1980
piątek, 4 września 2009
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
normalnie zaczynam zazdrościć :( ale i ja sie szykuje do malej urlopowej wyprawy :) co prawda nie takiej jak Wasza ale jednak ... :)
OdpowiedzUsuńPs. fajnie że tak "lajtowo" Wam idzie i trzymam kciuki all the time :)
Jesli nie zmieniles planow to my mozemy Tobie pozazdroscic Londynu,bo nigdy tam nie bylismy.Udanego wypoczynku:))ps.fryzurka Magdy super wygodna,wielkie dzieki:)
OdpowiedzUsuń