niedziela, 6 września 2009
BUKARESZT - A JEDNAK JESZCZE JEDEN DZIEN
Postanowilismy jednak zostac do wtorku. Leje od rana i to - niestety - leje coraz mocniej, w tej sytuacji wsiadac na motocykl nam sie nie usmiecha. Poza tym jest jeszcze Calea Victoriei, czyli reprezentacyjna ulica Bukaresztu bedaca ponoc bardziej starym Paryzem niz socrealistycznym straszydlem (jak wiekszosc miasta) i dwor ksiazat wolowskich zbudowany przez Dracule - o jee!:)) A teraz dwie ciekawostki warte rozwiniecia: pierwsza to internet a druga telewizja. Zarowno Cluj jak i Bukareszt sa gigantycznymi darmowymi hot spotami. I to nie dlatego, ze panstwo wdrozylo jakis rzadowy program dostepu do netu. Najnormalniej w swiecie kazda knajpa, ktorych jest tu spore zageszczenie, sprawila sobie siec WLAN nie wprowadzajac przy tym ograniczen w dostepie. Wystarczy miec przy sobie cos obslugujacego bezprzewodowa siec (nasze telefony spisuja sie tu na medal, bo nie trzeba taszczyc ze soba notebooka a wyswietlaja strony www jak normalny komp) i juz mamy za free net w dobrej szybkosci:) O TV jutro, bo nie chce mi sie pisac wiecej:) Wrzucam bonusowe zdjecie: od strony bukaresztanskich pol elizejskich blokowisko stara sie miec styl i wdziek nowoczesnych kamienic (jak sie wejdzie poza pierwszy rzad blokow, wyglada jak to co pstryknalem z naszego okna - mieszkamy wlasnie w drugiej lini od glownej alei). Efekt jest taki, jak widac powyzej. Podoba sie?
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz