sobota, 5 września 2009
BUKARESZT - OCZYWISCIE RUMUNIA:)
Dzisiejszy dzien to kompletnie powykrecana beczka:) Dotarlismy do Bukaresztu bardzo wczesnie, jak na nas, bo juz kolo 17-ej, ale jak sie okazalo to byl dopiero poczatek przygod pt. gdzie tu przekimac. Przewodniki Lonely Planet kompletnie stracily sens jako zrodlo informacji o noclegach. Dziala tu prosta acz niekorzystna dla turysty zasada: co polecone natychmiast podnosi ceny a turysci i tak wala drzwiami, i oknami, bo co drugi ma LP w garsci a przeciez polecone to dobre. I tak sladami owczego pedu wszystkich plecakowiczow odwiedzilismy kilka przewodnikowych hosteli o standardzie niskim, ale za to cenniku z wyzszej polki, az przy kolejnym zamknelismy pliczek LP i ruszylismy w poszukiwania gebowo-internetowe. Cos tam znalezlismy w sieci (o patencie z darmowym netem napisze jutro) a cos nam polecono (np. Turecki sprzedawca kebabow proponowal tani hotelik, ktory jak sie okazalo kosztowal 60 euro za noc). Spedzilismy kilka godzin na bezowocnym kreceniu sie po miescie i zal bral na mysl, ze nie pozwiedzamy sobie stolicy. Powie ktos a gdzie tu problem, brac pokoj drozszy i zalatwione. Pewnikiem bysmy tak zrobili gdyby chodzilo o tygodniowy wypad do Rumunii, ale biorac pod uwage dlugosc naszej wyprawy i ilosc kasy jaka ten maly wyczyn pozera, trzeba mocno dokrecic oszczednosciowa srubke. No dobra, ale spimy w Bukareszcie czyli jednak sobie poradzilismy:) I to jak sobie poradzilismy! OK. mielismy fuksa po prostu. W 139 odwiedzanym miejscu powiedziano nam, ze maja wszystko zajete i juz mielismy spadac, ale koles zainteresowal sie naszymi bryczkami:) A gdzie jedziemy, co to za naklejki, czemu tak duzo rzeczy itd. Jakos do smiechu mi poczatkowo nie bylo, ale ostatecznie wlaczyl mi sie bieg jalowy, czyli luz i pogadalem z czlowiekiem na wesolo. Posmialismy sie solidnie i nagle chlopak sie lapie za glowe, ze ma krzyczy! No przeciez! Mieszkanie nam wynajmie za 20 euro. Jak na Bukareszt to nie jest tanio, to jest pol darmo po prostu. I tym oto sposobem wyladowalismy w rumunskim blokowisku, na 8 pietrze, w typowej socjalistycznej kawalerce. Taki to juz jest ten Bukareszt, ze blokowisko nie oznacza odleglych od centrum miejskich sypialni. Spimy kilka minut spacerkiem od parlamentu i jestesmy w wymarzonym miejscu do rozpoczecia ogledzin miasta. Hurra:) Niewiele widac na zdjeciu, ale bardzo chcialem sie pochwalic widokiem z okna:)
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
na ovi cos wrzuccie, malo zdjec, malo!!! ;)
OdpowiedzUsuń0:1 dla Irlandii w połowie meczu - mnie to ryba, ale Ty pewno możesz być ciekaw :)zdr. Guzior
OdpowiedzUsuńA co z motorkami ? Gdzie zaparkowane?
OdpowiedzUsuńzgadzam sie z przedprzedmowca - ZA MALO ZDJEC!!!!!!! a co do najswiezszego, to bym raczej powiedziala, ze NIC na nim nie widac, a nie 'niewiele'... :P
OdpowiedzUsuńsuper, ze tak Wam sie zajebiscie uklada. to pewnikiem wplyw mojego kupidynka z bursztynem w nosie;) (obdarza dobra energia cala rodzinke:)
buziakow moc od Zlosliwki Wegierki;)