poniedziałek, 14 września 2009

DOTURLALISMY SIE DO TURCJI:)

Lekko nie bylo, ale jestesmy w Turcji i to zaledwie 70 km. od Stambulu. Przede wszystkim dala nam w kosc droga do granicy, od strony Bulgarii. To byl najgorszy asfalt na trasie i 60 km. jechalismy przeszlo 2 godziny (na przemian, a to balem sie, ze strace kufer, a to, ze zeby - takie byly wyboje). Turcja przywitala nas prawie 2 h formalnosci na granicy. Sprawdzano starannie wszystkie nasze dokumenty, w tym i pozwolenia na motorki z ambasady). A my biegalismy od okienka do okienka. W sumie po kilka razy do kazdego z trzech - jedno bylo od wizy, nastepne od pieczatki w paszporcie, a na koniec rejestracja pojazdu. Dlugo bylo, ale milo. Nawet jeden z pogranicznikow okazal sie motocyklista i podpytywal zywo o nasze maszynki. A i jeszcze jedno, jestesmy pierwszymi osobami jakie wjechaly do Turcji Zippami:) Czlowiek w okienku od rejestracji jak uslyszal jaka marka to zrobil mine pt. Nie ma takiego numeru. Potem dlugo szukal w systemie, pytajac przy tym czy nie Honda aby na pewno to nasze moto. I na koncu wprowadzil Zippa do bazy danych informujac, ze juz bedzie w komputerze od teraz:) Turcja poki co pozytywnie zaskakuje - drogi sa znakomite a prawie od samej granicy jedzie sie autostrada. Na zdjeciach : pierwszy meczet na naszym szlaku i widok z knajpki w ktorej polknelismy obiad - pikantne bylo:)) Jutro raport juz ze Stambulu.

3 komentarze:

  1. Mniam, przypomniała mi się ta mała, turecka knajpka w Kolonii, kopa pysznego jedzonka, darmowa herbatka i wiecznie uśmiechnięta gęba szefa kuchni, który nie wiedzieć czemu lubił Polaków :-)

    A wracając jeszcze na chwilę do Bułgarii, to przypomniał mi się ten Bułgar, któremu Daro uratował życie :-)))

    OdpowiedzUsuń
  2. Do knajpki w Kolonii trzeba jeszcze dodac, ze zblizala sie polnoc a byl to ostatni dzien grudnia:) A co sie pozniej dzialo to Piter pamietasz i jak ledwosmy na plac zdazyli, bo trzeba bylo czekac na takiego jednego. O Bulgarze juz prawie zapomnialem za to pamietam jak uczyles mnie podstaw obslugi granata bojowego. Alez to byl wieczor:)))

    OdpowiedzUsuń
  3. Na szczęście kierowcy "PanzerKampfwagen'ów" usprawnili swoje zdolności manewrowe przez te kilkadziesiąt lat od wojny, bo nie wiem czym by się ta moja "wojenka" zakończyła :))

    Bułgar, prawdopodobnie widząc nasz bojowy nastrój, postanowił zrezygnować z naszej chęci niesienia pomocy bratnim narodom. Kto wie czym by się skończyła taka reanimacja. Sądząc po zawartości naszych wydechów mogłoby być wesoło :))

    OdpowiedzUsuń