sobota, 12 września 2009

SOZOPOL - BULGARIA

Po 40 minutowej przejazdzce (na polnoc zamiast na poludnie pojechalismy, ale co zrobic jak znowu leje w Stambule) znalezlismy sie najpierw w sozopolskim porcie a pozniej w naszej fenomenalnej kwaterce. Latwo znalezc noclegu jak zwykle nie bylo. Sozopol jest drozszy niz Carewo i glownym problemem byla cena. Za 20 lv. moglismy spac jedynie w pokoiku wielkosci pudelka zapalek - doslownie:) Ale my jak zwykle wykazalismy sie wytrwaloscia w przeczesywaniu terenu i zostalismy solidnie nagrodzeni. Jestesmy w malym pensjonaciku prowadzonym przez sympatyczne starsze panie. Jest to prawie najtansza opcja z dzisiejszych odkryc a mamy duzy pokoj, dwa balkony, odjechany widok na morze (rewelacja!) i klimatyzacje nawet (ta akurat, raczej nam sie nie przyda) - wszystko to za 30 lv. czyli nieco mniej niz 70 zl. Sozopol juz nie tak senny jak Carewo. Po miescie kreci sie sporo turystow i slychac rozne jezyki. Poza tym jest na pewno ladniejszy - ze slicznymi waskimi uliczkami i domami budowanymi na podstawie z kamienia. Nie zdazylismy za duzo sie poszwedac, ale wychwycilismy, ze sa tez klify, piekna plaza (pewnie nie jedna) i alejka palmowa. Klimatem juz na pierwszy rzut oka rozni sie bardzo od naszej socjalistycznej oazy, ale to wcale nie znaczy, ze jest lepszy:) Wiecej powiemy jak jutro pokorzenioczymy (to od Roberta Korzeniowskiego sobie wymyslilem) troche po miescie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz