sobota, 24 października 2009

I ZGODNIE Z PRZEWIDYWANIAMI UTKNELISMY NA GRANICY UKRAINSKIEJ:)

Na granicy Ukrainskiej obowiazuje prosta zasada - nie moze byc szybko i latwo. Kolejka samochodow w Hrebennem jest potworna - na kilka bitych godzin i jak ja zobaczylismy to ogarnal nas szczery strach przed calym tym czasem jaki nas czeka na sporym chlodzie pod niegosicinna chmurka. Wyobrazcie sobie jak sie cieszylismy gdy okazalo sie, ze motocykle jada poza kolejka. Jej, ale byla radocha:) Tymczasem zasada to zasada i szybko byc nie moglo. Najpierw sprawdzono nam dokumenty i niby juz wszysko OK. a tu przychodzi pogranicznik i oddelegowuje nas na parking na godzinne czekanie nie wiadomo na co. Po godzinie mozna jechac, ale... do budynku w ktorym odbywa sie kontrola szczegolowa. Polegala ona na pytaniu czy nie przemycamy czasem narkotykow (juz widze jak taki przemytnik pada na kolana i przyznaje sie do zakazanej zawartosci bagazu przy tej okazji:). Pozniej obwachiwaniu motocykli przez reksia (psinka jak z bajki) i nastepnie... Na parking na kolejna godzine. Nie wiem czy to bylo zagranie pod lapowke, czy czysta zlosliwosc, ale jestesmy juz prawie 3h na granicy i teraz stoimy w kolejce juz po Polskiej stronie. Urzednikow pracujacych na granicy ukrainskiej i caly ten aparat kontroli zegnamy z uczuciem ulgi. Ciekawe co sprawdza komisja z Panem Platinim na czele przed Euro, bo wystarczy wyslac kogos na granice zeby zobaczyc, ze pomysl wspolnej imprezy to dosc egzotyczna historia:)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz