piątek, 23 października 2009

TOUR DE LWOW

Caly dzien na nogach. Zamiast odpoczywac po wyczerpujacych, dwoch dniach w trakcie ktorych przejechalismy prawie 900 km. (nasz rekord:) zrobilismy sobie dzien Korzeniowskiego i lazilismy do upadlego. Lwow jest kopalnia zabytkow i az zal bierze, ze jedno z najpiekniejszych polskich miast juz w Polsce sie nie znajduje:( Na Cmentarzu Orlat Lwowskich spotkalimy Polonosow opiekujacych sie grobami. Bardzo przejmuja sie wyborami styczniowymi na Ukrainie. Wyglada na to, ze zamiast do Europy, Ukraina wraz z Janukowyczem poplynie w objecia wschodnich 'przyjaciol'. I zamiast zakretu w strone normalnosci bedzie utrwalenie sowieckiego systemu na granicach i w urzedach, dalsze rozkwitanie korupcji i bieda. Oby tak sie nie skonczylo, ale ludzie podobno sa mocno rozczarowani Pomaranczowymi i juz wola zamiast klotni na gorze, zdyscyplinowana opcje prorosyjska. A szkoda, bo jak wskazuja doswiadczenia calego regionu - klocil, czy nie klocil lepiej brnac na zachod niz na wschod.
Jutro chyba ruszamy juz do PL i obieramy kierunek na Siedlce. Bedziemy jechac na Zamosc a dalej Lublin i juz prosto do celu. Jak ktos chce pogrozic nam piescia na trasie to zapraszamy;)

2 komentarze:

  1. kurcze jak to zleciało :) tyle co wyruszaliście a tu juz Kaczogród wita
    ojjj jak zazdroszcze tych wrażeń :) bezpiecznego powrotu życze

    OdpowiedzUsuń
  2. faktycznie zlecialo jak z bicza trzasl.Tylko pora roku sie zmienila w miedzyczasie i teraz grzejemy sie w fastfoodzie ostrodzkim i nie chce nam sie wcale jechac dalej:)jeszcze 130 km. do domu. A jutro sie wybieram do Ciebie Panie Grzegorzu:)

    OdpowiedzUsuń