piątek, 2 października 2009

ZMIANA TRASY - NIE JEDZIEMY DO JORDANII

Niestety nie dostalismy pozwolenia na wjazd pozyczonymi motocyklami do Jordanii a bez takowego pozwolenia przez granice nas nie przepuszcza (szkoda, ze motki jednak nie sa nasze). Nie dostalismy tez odmowy w sensie europejskim. Tzn. nikt nie powiedzial wprost - 'nie wolno'. Po prostu odwlekano jakakolwiek decyzje tak dlugo, zeby nam ten wjazd uniemozliwic. Nadzwonilem sie do tej nieszczesnej, jordanskiej ambasady (a drogie sa polaczenia do Berlina, zwlaszcza juz z trasy) i namejlowalem, ale wszystko bezskuteczne. Na mejle reakcji zadnej a na telefon za kazdym razem przelaczanie od osoby, do osoby i od nowa szukanie o co chodzi + stala formulka, ze jeszcze tydzien, i na pewno otrzymamy mejlem stosowna decyzje z Ammanu (to az wladze ze stolicy musza tu przemowic) oraz uspokojenie, ze zwykle tyle to trwa i wszystko jest OK. Dluzej juz czekac nie mozemy, trzeba jechac dalej. Na szczescie, ilosc atrakcji za nami i tych ciagle przed nami powoduje, ze specjalnie plakac po Jordanii nie bedziemy. Moze wyskoczymy tam przy innej okazji, ale to dopiero jak przejdzie nam nerw na jordanskich urzedasow z berlinskiej ambasady i ich niespotykanie olewcze podejscie do petenta. No nic, Damaszek jest naszym najbardziej na poludnie wysunietym celem. Skoro osiagnelismy punkt zwrotny to nadszedl czas na male podsumowanie:
- przejechalismy przez 6 panstw i dotarlismy na Bliski Wschod
- pokonalismy ponad 4500 km. bardzo zroznicowana i trudna trasa - byly gory, szlaki pustynne i krete serpentyny dziurawe jak ser szwajcarski
- motocykle dzialaja bezusterkowo - w ramach obslugi sprzetu wykonalismy przeglad w tureckiej Adanie i 2 krotnie naciagalismy lancuch w moim motocyklu a raz w Magdy.
Teraz odbijamy juz na polnoc i pedzimy w kierunku Gruzji:)

6 komentarzy:

  1. jesli powiedzenie 'do trzech razy sztuka' ma zastosowanie, to kolejna wyprawa do Jordanii musi sie udac. licze na to, ze Petre odwiedzimy we trojke (choc dla mnie byloby to zaledwie drugie podejscie:)
    moc niemych buziakow od zaanginionej b-Londynki.

    OdpowiedzUsuń
  2. Gruzja... Fajny kierunek, ale potem moze już nie byc tak różowo. Jazda po byłych krajach WNP moze okazać się niebezpieczna. Oby druga połowa "wypadu za miasto" dała Wam tyle frajdy i pozytywnych wrażeń jak pierwsza. Trzymajcie się.

    OdpowiedzUsuń
  3. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  4. Witam uważam to jest całkiem nie zły pomysł ale moim zdaniem powinniście zainwestować w prywatne motorki(np. Aprilia Tuarego Wind 125- bardzo dobry wytrzymały motor zrobiłem nim 60tys. kilometrów a motor z 89rocznika!!! więc starszy pokoleniem a wybierałem się na dalekie wyprawy(np. byłem we Włoszech w Pizzie w Anglii w Hiszpanii przez całą Francje przejechałem :) przez całe Niemcy to naprawdę była trudna ciężka wyprawa ale trzeba przyznać że było pięknie :) byłem tylko ja mój motor i mój bagaż i parę groszy :) więc jak się zatrzymywałem to na jakiejś odległej szosie rozbijałem namiot i tak spałem z rana się zrywałem jechałem do pierwszej lepszej wioski kupowałem coś do jedzenia i jechałem dalej :) Pozdrawiam serdecznie może kiedyś się też zmówimy na jakąś wyprawę jak coś zostawiam moje GG jak coś pisać :) Pozdrawiam
    GG:1075556

    OdpowiedzUsuń
  5. Szkoda, że sprawy papierkowe psują trochę wasze plany ale nie ma się czym przejmować i tak macie super wyprawę z mnóstwem niezapomnianych wrażeń.
    Życzę powodzenia w powrotnej części.

    OdpowiedzUsuń
  6. Powiem wprost - kij jordanskim urzedasom (tu moge pewno liczyc na wsparcie Tokidy walczacego z obledem biurokratycznym od dawna)w zlosliwe oko. Pewno sie tam kiedys wreszcie znajdziemy, ale wkurzyla nas ta ambasada solidnie. We wlasne moto trzeba bedzie zainwestowac, bo mocno nas zainfekowalo podrozowanie na jednosladzie a zorganizowac sponsorow nie jest tak latwo. Dzieki Patryk za namiary, odezwiemy sie po powrocie. I dzieki Luca za wpadanie na nasza stronke i fajne komentarze.

    OdpowiedzUsuń